poniedziałek, 21 lutego 2011

Gorycz kłamstw.

Główni bohaterowie: Marysia i Paweł.
Pozostali : Ania, Sebastian.

Codziennie rano budziła się u boku mężczyzny, którego kochała z całego serca. Miała świadomość, że jest wielką szczęściarą bo ma kogoś komu może zaufać i komu może powiedzieć każdą choćby najbardziej błahą rzecz. Pewnego dnia coś się zmieniło, coś w jej pięknej rzeczywistości pękło i stała się ona szara, wyblakła, straciła wszystkie promienne barwy. W pewnej chwili usłyszała głośny huk, nie podejrzewała, że w drzwiach mieszkania ujrzy swojego ukochanego, lecz kompletnie pijanego.
-Co ty ze sobą zrobiłeś? Przecież jeszcze nigdy nie piłeś, a przynajmniej nie doprowadzałeś się do takiego stanu! – Powiedziała zapłakana poczym podeszła do niego i chciała pomóc dojść mu na kanapę.
-Szmato ! Dziwko ! Marysia jak mogłaś mi to zrobić? – Krzyknął jej prosto w twarz i odsunął się od niej. – Jak mogłaś mnie zdradzić? Jak? – Kontynuował po czym z całej siły walną ją w mokry policzek. Dziewczyna upadła na podłogę, czuła się bezsilna. Nie wiedziała o co mu chodzi, przecież nigdy go nie zdradziła. To co do niego czuła było za silne, aby mogła go zdradzić. Kochała go.
- Ja? – Wyjęczała cichutko. –Paweł  ja nigdy Cię nie zdradziłam. Kocham Cię rozumiesz? Kocham!
Chłopak wybiegł z domu i odruchowo trzasnął drzwiami. Dziewczyna usłyszała jedynie pisk opon dochodzący z ulicy poczym podeszła do okna. Przetarła załzawione oczy i zobaczyła znaną sylwetkę. To był on leżał nieruchomo na śliskiej jezdni. Marysia szybkim krokiem wyszła z domu, biorąc ze sobą jedynie płaszcz. Gdy podeszła do Pawła, przed oczami stanęły jej wszystkie piękne chwile które razem przeżyli. Od miesiąca zbierała się aby powiedzieć mu że będzie tatą, a teraz bała się że już nie będzie na to okazji. Jej rozmyślenia przerwał dźwięk nadjeżdżającego ambulansu. Włożyli nieprzytomnego chłopaka do wozu i pojechali do szpitala. Dziewczyna szybko zamówiła taksówkę i pojechała za nimi. Na oddziale powiedziano jej że musi czekać. Nagle dostała bóle podbrzusza, czuła że coś złego dzieje się z jej maleńkim zarodkiem. Pielęgniarka szybko wsadziła ją na wózek inwalidzki i zawiozła na sale z USG. Lekarz przyszedł w mgnieniu oka i zbadał Marysie. Okazało się że jeżeli takie bóle zdarzą się jej jeszcze kilka razy to może poronić miesięczne dziecko. Jej nogi zrobiły się jak z waty, jednego wieczora dowiedzieć się tylu załamujących rzeczy. Lekarz poprosił dziewczynę aby została na tydzień w szpitalu na kontroli. Marysia błagała aby on położył ją w jednej sali z Pawłem, więc się zgodził.  Gdy weszła do pokoju numer 25b on już tam był, powoli otwierał oczy i cały się trząsł.
-Czemu tu jesteś? – wyszeptał cicho ponieważ nie był  skłonny głośniej mówić.
-Muszę przez tydzień zostać na obserwacji, dzwoniłam do Anki przywiezie nam rzeczy.
-Anki? Przecież to ona powiedziała mi że mnie zdradzasz dlatego kazałem lekarzowi poprosić o to Sebastiana.
-Anka powiedziała Ci że Cię zdradzam? Przecież ona jest zazdrosna o nas, kocha się w tobie od pierwszej klasy! Nie pamiętasz?  I muszę Ci coś powiedzieć…
-Chodź tu. – Powiedział Paweł. Marysia podeszła bliżej i usiadła na skrawku łóżka. – Mów o co chodzi. – kontynuował.
-Jestem…- Przerwała. –Jestem w .. ciąży!
-Co jak to?  Przecież się zabezpieczaliśmy ! – Krzyknął na cały oddział.
-Czyli nie chcesz tego dziecka tak? Aaa! – Dziewczyna u padła na podłogę i zaczęła zwijać się z bólu.
-Co się dzieje? Rodzisz?!
-Aaa! Jak mogę rodzić jak to pierwszy miesiąc baranie! Zawołaj lekarza. Aaaa!
Chłopak pobiegł do najbliższego gabinetu. Po chwili przyszła pielęgniarka z wózkiem aby zawieść dziewczynę na kolejne badania.
-Ostrzegałem panią że jeszcze kilka tak silnych bólów, a pani dziecko może tego nie wytrzymać. Proszę się nie denerwować, bo może skończyć się to źle. – Powiedział lekarz.
-Dobrze postaram się. Dla dobra dziecka. – Powiedziała , wzięła głęboki oddech i wróciła do sali.
Gdy tylko stanęła w drzwiach Paweł zaczął mówić :
-Kochanie ja chce to dziecko. Chce je! I nie wierze że mogłaś mnie zdradzić, bo Cię kocham. – Powiedział. Ona rozpłakała się, ze szczęścia.
-Kocham Cię – wyszeptała i położyła się na łóżko, aby odpocząć.
W tej samej chwili do domu przyszłych rodziców przyjechała Ania. Zaczęła pakować wszystkie rzeczy.
-Co ty tu robisz? – Powiedział jakiś znajomy głos zza jej pleców. To był Sebastian.
-Sebastian? Marysia kazała mi zabrać rzeczy i przywieść do szpitala.
- A mnie prosił o to Paweł.
Zaczęli pakować ich rzeczy.  Gdy zamykali walizkę ich ręce dotknęły się i spojrzeli sobie głęboko w oczy.
-Przepraszam. – Powiedział Sebastian poczym odsunął się od Ani.
-Nic nie szkodzi. – Uśmiechnęła się.
Sebastian zamknął dom i pojechali do szpitala. Weszli do sali, a za nimi lekarz.
-Marysiu i Pawle waszemu dziecku już nic nie grozi. – Rzekł lekarz z uśmiechem od ucha do ucha.
-Naprawdę? O jak dobrze! – Powiedział Paweł poczym usiadł koło Marysi i pogłaskał jej brzuch.
-Przepraszam, że powiedziałam że Marysia cię zdradza. Kłamałam. Byłam zazdrosna, ale już mi przeszło. Zakochałam się w innym mężczyźnie. Przepraszam. – Powiedziała Anka za skruchą.
-Ważne że wszystko się wyjaśniło i jesteśmy szczęśliwi. – Odpowiedział Paweł.
 Tydzień później para zakochanych wyszła ze szpitala, a dwa lata później doczekali się drugiego dziecka, a Ania zaszła w ciąże z Sebastianem.

5 komentarzy:

  1. ślicznie piszesz. ubóstwiam cie. ;p pozdrawiam! ;**

    OdpowiedzUsuń
  2. Dziękuje twój również! ;)) XOXO

    OdpowiedzUsuń
  3. O i oczywiście szczęśliwe zakończenie.Śliczna opowieść <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Bardzo fajne opowiadanie :)

    blog super:)

    zapraszam do mnie:
    www.stomcia.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  5. wiesz masz w sobie coś niesamowitego. dodajesz tyle energi swoimi postami! jesteś świetna i masz talent błagam cię rozwijaj go! xoxoxoxo

    OdpowiedzUsuń